Życie vol. 3 cz.1

Żeby coś zacząć, trzeba najpierw coś skończyć. Przynajmniej zazwyczaj trzeba. I właśnie tym kończeniem zajmuję się od kilku tygodni. Dzień po dniu, skrzynka po skrzynce, karton po kartonie zamykam dotychczasową pracownię, przygotowuję do przeprowadzki. Przy okazji oczywiście, jak to bywa przy przeprowadzkach, odkrywam mnóstwo niespodzianek. Rzeczy, które kupiłem, a o których zapomniałem. Zapasy na czarną godzinę, niedokończone próby, testy, rzeczy, które pracownicy szkoły mieli dokończyć czy wyrzucić, a jedynie upchnęli by nie rzucały się w oczy. Czasem odkrycia cieszą, czasem jakby mniej. Najważniejsze jest jednak to, że to pierwszy etap przywracania porządku w pracowni, i chyba troszkę też porządku w życiu.

Pracownię można powiedzieć już spakowałem. Sprzęt rozmontowany, wyczyszczony, odczynniki i materiały zabezpieczone i spakowane. Jeszcze pozostaje parę detali, mieszadło, parę butelek i wszystko będzie gotowe do przeprowadzki. Dziwne wrażenie jak człowiek widzi światło dzienne w pomieszczeniu, w którym nie było go od sześciu lat. Zupełnie dziwne. Patrzysz i nie poznajesz.

Jutro kolejny etap, czyli pakowanie biblioteki i aparatów. Z książkami będzie łatwo – kilkanaście skrzynek po warzywach albo kartonów i gotowe. Z aparatemi gorzej – 40 wielkich formatów plus cała masa drobnicy. Oczywiście, jak rasowy zbieracz dla każdego aparatu mam znakomite uzasadnienie, każdy jest potrzebny. A przynajmniej do tej pory tak było. Na razie wszystkie idą do kartonów, skrzyń, ale niedługo to się zmieni i będzie wielka wyprzedaż. Ale to dopiero za parę tygodni. Na razie wszystko jedzie do piwnicy w nowym domu i nowej pracowni, którą trzeba będzie dopiero zbudować. A póki co, jest czas na sprzątanie, na czyszczenie wszystkiego co wyczyszczenia wymaga. Na pozbycie się narzędzi i sprzętu, które nie są adekwatne do potrzeb. Na wybranie jednego z trzech aparatów 4×5 cala i tak dalej.

Pierwszą ofiarą zmian padnie Żuk. Był świetny. Poprawka, jest świetny. Ale już nie dla mnie. Nie wystarczy w życiu vol.3 będę potrzebował innego pojazdu. Już go szukam, ale na razie powoli żegnam się z Żuczkiem. Fajny był, ale czas na niego.