Wesele wg. Gulgowskiego – podsumowanie

To już drugi projekt z serii; po kilku miesiącach można chyba powiedzieć; 'zadanie wykonane’. Ale, po kolei. Wszystko zaczęło się…

Wszystko zaczęło się od dość kiepskiego pomysłu, żeby wykorzystać wnętrza wdzydzkiego muzeum do sesji stylizowanej. No właśnie. Przecież mówiłem, że to był kiepski pomysł:) Wtedy jednak nam się podobał, przynajmniej do chwili, gdy zaczęliśmy rozmawiać z ekipą Muzeum. Pięć minut później już nam się taki fajny nie wydawał. Jego atrakcyjność malała z każdą minutą rozmowy, wraz z tym, jak klarował się pomysł nowy, o wiele tak naprawdę nam bliższy. Pomysł by, zamiast bawić się w kolejną sesję inscenizowaną, odbyć prawdziwą podróż w czasie, cofnąć się do przełomu wieków 19tego i 20tego, do czasów, gdy życie zwykłych, prostych ludzi nikogo niemal nie interesowało i stworzyć zdjęcia, które powinny były powstać wtedy, ale na których nikomu nie zależało. Pierwszą, jakże udaną przymiarką był projekt „Minione, nie zapomniane„, w którym przywróciliśmy do życia prawdziwych Kaszubów, ich codzienne zajęcia i obyczaje, które następnie uwieczniliśmy na trzydziestu z górą odbitkach olejnych. Już jednak naciskając spust migawki po raz ostatni, wiedzieliśmy, że to wcale nie koniec, że to co najwyżej dobry początek. Już wtedy też ustaliliśmy z naszymi zaprzyjaźnionymi już muzealnikami, że kolejna sesja będzie bardziej wymagająca, bardziej tematyczna, że podejmiemy próbę odtworzenia dawnych obyczajów weselnych. Nie wiedzieliśmy jednak wtedy, jak trudne wyzwanie sobie szykujemy.

Wesele wg Gulgowskiego - ambrotyp

Muzykanci – wesele wg Gulgowskiego. Ambrotyp 18×24, fot. Radosław Brzozowski

Kolejne spotkanie nastąpiło parę miesięcy później, przy okazji wieszania wystawy podsumowującej pierwszą część projektu; stojące przed nami wyzwanie zaczęło też nabierać kształtów. Po pierwsze, wiedzieliśmy już, że tematem kolejnej sesji będzie ślub. A raczej nie sam ślub, ale całe wielodniowe wydarzenie zwane wiejskim weseliskiem. Wraz z przygotowaniami, szykowaniem jadła, zapowiedziami, ślubem i wreszcie, prawdziwym wiejskim weselichem i typowymi dla niego grami i zabawami. Wiedzieliśmy też, w jaki sposób chcemy to wydarzenie uwiecznić, wiedzieliśmy, że powstać ma kilkadziesiąt wykonanych 'tu i teraz’ ambrotypów.

Kolejne miesiące upłynęły na przygotowaniach; wbrew pozorom najtrudniejszym problemem nie okazało się samo przygotowanie zaplecza czy rozwiązanie problemów technicznych związanych z wykonywaniem zdjęć w terenie, lecz odtworzenie stroju i obrządku kaszubskiego z tego okresu. Okazało się, że brak oryginalnych zdjęć, a źródła pisane są, delikatnie rzecz ujmując, skąpe. Na szczęście, po raz kolejny z pomocą przyszedł założyciel Muzeum, Izydor Gulgowski, a właściwie jego dzieło „O nieznanym ludzie w Niemczech”, w którym systematycznie opisuje lud kaszubski, jego obyczaje, stroje, zabawy i obrzędy. Co więcej, okazało się, że jeden z rozdziałów poświęcony jest w całości interesującemu nas tematowi, czyli zaślubinom, Zaślubinom, które opisane zostały w najciekawszy możliwy dla nas sposób, jako jeden z elementów całorocznego rytmu życia, przywiązany do rytmu wiejskiego życia wyznaczonego przez pory siewu i zbiorów, dopasowany do prac polowych i okresów sytości i głodu. Zaślubinom, które zostały przede wszystkim opisane wraz z wszystkimi towarzyszącymi im obyczajami, obowiązkami, tradycjami. Innymi słowy, dostaliśmy do ręki niemal gotowy scenariusz sesji. Teraz pozostało już tylko rozpisać tekst na sceny, stworzyć w Muzeum pracownię kolodionową, zebrać modeli i zrobić zdjęcia. Tylko. Jasne.

Wesele wg Gulgowskiego - swaty. Ambrotyp 18x24cm, fot. Radosław Brzozowski

Wesele wg Gulgowskiego – swaty. Ambrotyp 18x24cm, fot. Radosław Brzozowski

Sama sesja trwała trzy i pół dnia, Pracowało przy niej coś ze trzydzieści osób; modeli i statystów, asystentów no i oczywiście skromny fotograf. Gdy kończyliśmy zdjęcia, po kilkunastu godzinach pracy, gdy asystująca w ciemni Marta mogła spokojnie pochwalić się maratonem na trasie między ciemnią, a stanowiskiem do płukania płyt, zamiast odpocząć werniksowaliśmy zdjęcia. Potem kilka godzin snu i kolejny dzień. Ale warto było. Gdy już wszystkie zdjęcia wyschły, gdy je zeskanowaliśmy, a przede wszystkim, gdy emocje opadły mogę powiedzieć, że warto było. Wszystkich serdecznie zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu sesję ukazującego.

Miałem też powiedzieć, że projekt został zakończony, ale to nie byłaby prawda. O wiele słuszniej będzie napisać; ciąg dalszy nastąpi. Już przygotowujemy się do jego kolejnej odsłony.

A póki co, serdecznie dziękuję za współpracę Muzeum Kaszubski Park Etnograficznym im. Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach Kiszewskich, a szczególnie Bartkowi Stachowiakowi, Mateuszowi Słomińskiemu i Iwonie Klinger i wszystkim osobom, które pomogły w realizacji sesji; przede wszystkim Małgosi Bardoń i Marcie Grzybowskiej.

Serdecznie zapraszam też do obejrzenia filmu prezentującego nasz projekt:

Zapisz

Zapisz

Zapisz