To jeszcze raz o galerii

Przyznaję, że myślałem, iż temat galerii na Ogarnej zamknąłem już raz na zawsze, że pożegnałem się z nią pisząc i o radościach, które przyniosła i o przeszkodach, czy smutkach. A jednak.

Dość dawno nie miałem okazji przejść się spokojnie po Gdańsku, ani odwiedzić starych śmieci na Ogarnej. Aż do dziś. Jest 2 listopad 2020, równo pół roku po zakończeniu działalności galerii z powodu Covid-19. A właściwie nawet nie tyle z powodu Covid, o z powodu decyzji miasta, które odmownie rozpatrzyło moją prośbę o wsparcie w tej trudnej sytuacji. A lokal jak stał pusty, tak stoi.

Nie, nie prosiłem o pieniądze, nie prosiłem o dofinansowanie ani nawet o jakieś wielomiesięczne ulgi czynszowe. Prosiłem o zwolnienie z czynszu do końca wiosennego lockdownu, do końca zakazu działania galerii. Innymi słowy, o zwolnienie na dwa i pół miesiąca zamiast przyznanego administracyjnie wszystkim najemcom prawa do zwolnienia przez jeden miesiąc. Chodziło tylko o dodatkowe sześć tygodni, półtora miesięcznego czynszu. Niestety, spotkałem się z odmową, co sprawiło, że z bólem podjąłem decyzję o przeniesieniu działalności do internetu, przynajmniej na jakiś czas. Przyznaję, że prosząc o wsparcie spodziewałem się innej decyzji. Liczyłem, że miasto Gdańsk, chwalące się wsparciem dla artystów i wszystkich, którzy w wyniku koronawirusa ucierpieli, prośbę spełni. Jednak, otrzymawszy odmowę rozumiałem, że miasto musi też dbać o swoje finanse, że ponad dwumiesięczne zwolnienie to być może dla budżetu zbyt duża strata, szczególnie, że zapewne nie byłem jedynym, który o zwolnienie z czynszu poprosił. Z żalem spakowałem prace i wyposażenie, a następnie oddałem klucze.

Minęło pół roku. Lokal stoi pusty. Nadal otagowany nazwą galerii, nawet bez ogłoszenia, że jest dostępny do wynajęcia. I tu przyznam się, nie pojmuję. Czyżby galeria aż tak bardzo komuś w mieście przeszkadzała, że nie tylko nie można było liczyć na jakiekolwiek wsparcie przy jej tworzeniu, ale przede wszystkim, że dla miasta pusty lokal, który stoi wolny przez ponad pół roku i nie przynosi dochodów jest atrakcyjniejszy niż przyznanie zwolnienia na dodatkowe półtora miesiąca, utrzymanie galerii i płaconego przez nią czynszu.

Czy ktoś mógłby mi proszę to wytłumaczyć? Wiem, że zapewne nikt z odpowiedzialnych za te działania urzędników nigdy na tego bloga nie trafi, ale może ktoś ze znajomych rozumie? Jaki jest cel miasta? Jaką korzyść przynosi mu pusty lokal? Na chłopski rozum, to większe korzyści mieliby nawet, gdyby nie tylko zwolnili mnie z czynszu na czas lockdownu, ale przekształcili, w ramach pomocy, lokal w pracownię dla artysty i kasowali 30% pierwotnego czynszu. Dbałbym o lokal, ogrzewał go, ściągał ludzi na Ogarną organizując, jak robiłem to wcześniej, wydarzenia kulturalne.

Przyznam szczerze, odechciewa się cokolwiek robić w Gdańsku.