Poszukiwania

Kolodionowóz a’la Fenton; piękna rzecz:)  Jeden tylko problem; instrukcja obsługi jednostki napędowej zwanej koniem. Ponieważ zdecydowanie lepiej lepiej czuję się mając do dyspozycji jakiś mały tabunik koni mechanicznych, wybrałem się na poszukiwanie odpowiedniego pojazdu.

Pojazdu oczywiście nie byle jakiego, nie jakiegoś rozpadającego się Forda czy innego skapcaniałego Fiacika. Miał to być pojazd z charakterem, osobowością, polską duszą. Niech sobie będzie zardzewiały czy momentami zabawny, niech nawet miewa swoje humory. Niech będzie to wyciągnięty ze stodoły relikt poprzedniej epoki, a nie napchane elektroniką cacko z wieku 21szego.

Innymi słowy: Żuk albo Nysa; Nysa albo Żuk.

Po 1400 kilometrach jazdy w ciągu dwóch dni, odwiedzeniu Torunia, Tczewa, Bydgoszczy, Człuchowa, Chojnic, Szczecinka, Choszczewa, Wałcza i paru mniejszych miejscowości w okolicy, po dwóch dniach spędzony o prawie ‘suchym pysku’ bo paździerzy sprzedawanych pod nazwą hot-dog do jedzenia zaliczyć się nie da:

Gosia i hot-dog

po obejrzeniu i przetestowaniu Człuchowskiego Złombola

(bo tylko tak można nazwać Nysę pod Człuchowem odnalezioną) oraz pięciu czy sześciu innych pamiątek z poprzedniej epoki, jest:

MOJA NOWA BRYKA

zuk4