Kolejny temat rzeka u dr Murawskiej. Sztuka, a współczesne kapitalistyczne, skomercjalizowane, przesycone popkulturą społeczeństwo. Sztuka, a choćby sztuczna inteligencja i w ogóle, zagrożenia, jakie dla naszego świata owa sztuczna inteligencja niesie. Temat rzeka i temat, który uwielbiam, który interesuje mnie od właściwie zawsze, odkąd jako nastolatek pożerałem wręcz kilogramy książek science fiction. I tylko czasu brak. To temat, o którym chętnie rozmawiałbym cały dzień, a nie tylko 45 minut. Choć też temat w sztuce chyba dość trudny, bo znakomicie już zbadany przez literaturę. Odnoszę wrażenie, że zagadnienia frapujące dziś artystów (oczywiście mówię tu o pracach, z którymi miałem okazję się zetknąć czy choćby o zagadnieniach omawianych na dzisiejszym spotkaniu) zostały już bardzo dawno przeanalizowane przez twórców literatury czy filmu. Ot, choćby powszechna inwigilacja czy to poprzez systemy rozpoznawania twarzy czy za pomocą oprogramowania komputerowego analizującego na przykład treść wysyłanych przez nas emaili. Oprogramowania, które już wiele lat temu wzniosło się znacznie powyżej poziomu wyszukiwania słów kluczy. Temat niezwykle ważny, niezwykle palący, szczególnie jeśli uświadomimy sobie, że w wielu miejscach na świecie totalna inwigilacja jest już faktem. Ale jednocześnie temat już od dawna poruszany choćby w filmach takich jak Wróg Publiczny czy Raport Mniejszości, choć oczywiście było ich (jak i książek), o wiele więcej. Choć oczywiści o rzeczach tak ważnych, tak kluczowych właściwie nie da się mówić zbyt wiele. Dlatego myślę, że każdy głos, niezależnie od tego, czy pochodzi od pisarza, filozofa, artysty czy polityka jest tu szalenie ważny. Natomiast myślę, że w tym kontekście bardziej niż w jakimkolwiek innym trzeba zwrócić uwagę na coś innego. Na swoisty obowiązek dążenia do wiedzy, dążenia do prawdy. Obowiązek poznawania i rozumienia zagrożeń, który powinien być co najmniej równie silny, a może i silniejszy niż obowiązek mówienia o nich. Wydaje mi się, że można dziś zaryzykować twierdzenie, że społeczna świadomość faktu, iż nowe technologie mogą nieść ze sobą zagrożenia i to zagrożenia nad wyraz poważne, jest dziś duża bądź wręcz bardzo duża. Tyle tylko, że przybiera ona kształt swoistego, zupełnie średniowiecznego w swej naturze, strachu przed czarownicami. Zapewne również dlatego, że dystans, przepaść w posiadanej wiedzy jaka dzieli przeciętnego człowieka i naukowca są co najmniej równie wielkie, jeśli nie większe niż przepaść, która dzieliła średniowiecznego chłopa pańszczyźnianego od profesora uniwersytetu. Do powstawania i pogłębiania wspomnianego ‘lęku przed wiedźmami’ przyczyniają się też osoby, które z różnych często szlachetnych pobudek chcą mówić o zagrożeniach, lecz zaniedbały obowiązek dążenia do wiedzy, zgłębienia i zrozumienia zjawisk, przed którymi pragną nas ostrzegać, na które pragną zwracać uwagę. Rezultatem są rozmaite spiskowe teorie dziejów, jak choćby osławione już ‘czipy’, które rzekomo mają być wstrzykiwane wraz ze szczepionkami przeciwko Covid. Teorie szkodliwe nie tylko dlatego, że prowadzą do powstania rozmaitych ‘psychoz’ i mogą skutecznie paraliżować bardzo ważne działania świata nauki, ale chyba przede wszystkim dlatego, że służą odwracaniu uwagi od rzeczywistych zagrożeń czy wręcz wyśmiewaniu osób próbujących zwracać na nie uwagi. W kakofonii teorii i ostrzeżeń przed rozmaitymi zagrożeniami, jakie niesie współczesna technologia, z których większość po prostu powiela mniejsze lub większe bzdury i nieporozumienia, niemal niemożliwym staje się dosłyszenie głosów ważnych i mądrych czy jakakolwiek dyskusja nad najbardziej palącymi problemami czy próba ich rozwiązania. W tym paskudnym zgiełku teorii płaskoziemców, antyszczepionkowców i mądrujących się celebrytów rozmawiamy o fikcyjnych czipach, a zupełnie nie dostrzegamy gigantycznego, wiszącego nad nami zagrożenia jakie niosą choroby odzwierzęce i nasze działania mogące sprzyjać ich rozwojowi.