odbitka albuminowa

No i jak ich nie kochać???

Taka sytuacja – jakże typowa:) Wrzucasz do neta, na ponoć dobry portal fotograficzny,  skan zdjęcia – ręcznie wykonana odbitka albuminowa (dla niewtajemniczonych taka technika z 19tego wieku), z pełnym opisem podającym zarówno technikę wykonania odbitki, jak i użyty aparat, obiektyw i negatyw. Spodziewasz się dyskusji nad zdjęciem, uwag o kompozycji, pomyśle, może krytycznych, może jakiejś pochwały, w najgorszym razie ciszy. A dostajesz taki oto komentarz:

” MOim zdaniem niezbyt udana stylizacja na stare zdjecie.
Zbyt kontrastowe – przepaly w swiatlach – na udzie , brzuszku, lonie , brak szczegolow w glebokich cieniach – wloscy.
Fajny uklad ciala, ale wykonanie nie do konca dobre.
zalozenie filtra symulujacego staroc nie poprawi automatem sytuacji. W owym czasie robiono odbitki stykowe , a te charakteryzowaly sie bardzo subtelnym przenoszeniem waloru tonalnego w swiatlach ( dokladnie na odwrot niz matryca cafrowa) .  ” (pisownia oryginalna).

Ah ci nasi kochani internetowi Miszcze, specjaliści od wszystkiego, mający zawsze coś do powiedzenia, szczególnie negatywnego. Coś, gdzieś czytali, coś gdzieś widzieli, coś im świta, więc dawaj – wypowiadają się, głośno, mocno, dobitnie, może ktoś dostrzeże, może ktoś zapamięta, zaklaszcze? Tak przynajmniej się domyślam, bo ciężko mi inną motywację dla wypisywania bzdur znaleźć.

Nie ważne z resztą jaka motywacja – dziękuję serdecznie za codzienną dawkę wesołości:) Daaaaaawno się tak nie uśmiałem. I jak tych Miszczów nie kochać? Tyle wesołości na sobotni wieczór:)