Bardzo ważny projekt

Właściwie miało być 'This is the End albo Bardzo Ważny Projekt’, ale google powiedziało, że tytuł jest za długi. A tak na poważnie, to projekt był faktycznie bardzo ważny i przyniósł mnóstwo okazji do nauki.

Otóż dobre półtora roku temu zwróciła się do mnie p. doktor z Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, specjalistka w dziedzinie konserwacji starych fotografii, proponując współpracę przy jej najnowszym projekcie badawczym. Moją rolą miało być odtworzenie czterech wybranych przez p. doktor procesów historycznych i przygotowanie kilkudziesięciu odbitek w każdej z technik, oczywiście z zachowaniem rygorów dotyczących sposobu ich wykonania i czystości zastosowanych na każdym z etapów materiałów.

Projekt okazał się być trudniejszym i bardziej czasochłonnym niż sądziliśmy, szczególnie, że dwie ze zleconych technik stanowiły dla mnie nowość, a wszystkie odbitki trzeba było wykonać na niezwykle delikatnym papierze, czyli na bibule Whatmana. Zanim w ogóle można było zacząć pierwsze próby z odbitkami, trzeba było dotrzeć do tekstów źródłowych, poznać receptury stosowane w wieku dziewiętnastym, dobrać odpowiednio materiały i wykonać dziesiątki testów tak, by nie marnować cennego papieru, pokrytego wcześniej warstwą barytową. Szczególnie, że akurat bibuły Whatmana pokrytej warstwą barytową miałem dokładnie tyle arkuszy, ile należało wykonać odbitek, a więc nie było miejsca na błędy. Zgodnie z przewidywaniami najtrudniejszym wyzwaniem okazało się rozkładanie emulsji na tak dużych arkuszach papieru.

Moja część projektu zakończyła się oficjalnie wczoraj, z chwilą, gdy oddałem p. doktor ostatnie próbki wykorzystanych materiałów; wcześniej do Warszawy pojechała blisko setka odbitek A3. Teraz pozostaje mi jedynie czekać na wyniki badań i wykonanych w oparciu o moje odbitki testów zniszczeniowych. No i oczywiście cieszyć się poznanym przy tej okazji, niezwykle pięknym papierem POP, z którego mam zamiar często korzystać.