I jak tu się nie wkurzyć

Bardzo miły plener za nami, ale jak tu się nie wkurzać. No jak tu się nie wkurzać, skoro w ciągu dwóch dni miło spędzonych w kaszubskim lesie dwukrotnie, całkiem poważnie, proponowano mi bym oddawał zdjęcia za darmo?
Pierwsza propozycja padła ze strony przemiłej pani, której spodobały się moje ambrotypy. Bardzo mi miło, że się spodobały, naprawdę, ale czy to powód, bym swoją pracę za darmo wykonał? Ok – robiłem najzupełniej za darmo portret koledze, ale raz że to kolega, dwa, że chciałem, trzy, że to też fotograf i w dodatku znakomity, a fotografowanie go to prawdziwa przyjemność. I chętnie ją powtórzę. Ale nie przesadzajmy.

Drugi raz był gorszy bo oto właścicielka ośrodka zaproponowała mi bym za darmo oddał zdjęcia do reklamy (bo czymże innym jest strona internetowa) owego ośrodka i to nie tylko swoje zdjęcia ale i pozostałych uczestników plenerów. No bo przecież to jasne, że jak zrobimy jakiś piękne zdjęcia to będziemy bardzo szczęśliwi, że będą one reklamować ośrodek, w którym za pobyt przecież zapłaciliśmy. Jasnym jest przecież, że będzie to dla nas świetna reklama bo przecież zdjęcia będą podpisane (sic!). Tylko komu będziemy się reklamować, skoro potencjalnemu klientowi właśnie ze zdjęć prezent zrobiliśmy. Inna byłaby sprawa, gdyby ośrodek, pragnąc naszych zdjęć zaprosił nas na plener powiedzmy za darmo. Oni nam jedzonko, nocleg i miło spędzony u nich czas, a my im powiedzmy po zdjęciu czy po dwa od osoby. No nawet niech będą cztery. Tu powiedziałbym że to może i uczciwy układ. Ale tak za darmo? W imię dobrego samopoczucia właścicieli czy jako napiwek?

Wiele osób wie, że nie jestem przeciwnikiem TFP, a wręcz przeciwnie, zachęcam do takiej metody pracy. Ale bez przesady – TFP to nie jest oddawanie pracy za darmo, a wymiana korzyści, usług wzajemnie się równoważących; modelka chce moich zdjęć, a ja chcę jej na moich zdjęciach albo ja chcę wykorzystać jakiś lokal czy budowlę do zdjęć, a właściciele chcą zdjęć użyć na stronie i w takiej właśnie formie odbierają opłatę za korzystanie z ich własności. Ale żeby za darmo? Do reklamy? Następnym razem jadę na obiad i zaproponuję że za niego zapłacę wpisem na Facebooku – kilkuset znajomych mam, to przecież też dla restauracji świetna reklama?