Ciąg dalszy pracy nad technikami chromianowymi. Po roku zabawy z gumą, nadszedł czas na carbon transfer. Efekty pierwszego podejścia widać poniżej – ciągle ten sam negatyw żeby łatwiej było mi porównać wyniki. Już po pierwszej próbie mogę powiedzieć, że z tą techniką się zaprzyjaźnię na dłużej; jak wszystkie techniki chromianowe wymaga cierpliwości i uwagi; na masową produkcję zdjęć nie ma co liczyć i dobrze; znakomicie jednak uzupełnia gumę będąc poniekąd jej przeciwieństwem dzięki bardzo dokładnemu odwzorowaniu szczegółów: