Pół roku od rozpoczęcia pracy; a właściwie to nawet nieco więcej niż pół roku, ale to bez znaczenia. Ważniejsze są przeczytane książki; zbierze się kilkanaście, zebrana biblioteka – zbierze się ze dwieście pozycji datowanych na różne okresy; od końca 19tego wieku po rok 2011. Ważne są rozmowy ze specjalistami z Polski i USA (dziękuję). Jeszcze ważniejsze jest kilkadziesiąt eksperymentów w ciemni. A każdy eksperyment to zarwana noc; przygotowania rozpoczęte, gdy słuchacze TSF są jeszcze w studio, potem synteza; niejednokrotnie wielogodzinna. Powrót do domu koło godziny trzeciej nad ranem. Następnego dnia wielogodzinne płukanie i kolejne próby oblewu. Gdzieś po drodze poległ komplet ciepła/zimna płyta; ilość pracy związana z każdorazowym poziomowaniem stołu nie warta korzyści. Zastąpiła go metoda stosowana w dziewiętnastowiecznych manufakturach. Zmieniały się testowane receptury i schematy syntezy, dodawane do emulsji dodatki, stężenie żelatyny na poszczególnych etapach, stężenie żelatyny w emulsji gotowej do oblewu, zmieniało się stężenie i rodzaj garbników. Jednym słowem; mnóstwo pracy, mnóstwo nadziei i mnóstwo rozczarowań. Rozczarowań, oczywiście, do pewnego momentu.
Wreszcie rozczarowanie ustąpiło miejsca radości; kombinacja dwóch aktywnych żelatyn i bardzo mocno zmieniona receptura z początków dwudziestego wieku dały oczekiwany efekt. No… może prawie oczekiwany – emulsji daleko do tego, czego oczekuję, ale z pewnością jest najlepsza ze wszystkich prób i lepsza od większości, które widziałem wykonane w domowych warunkach.
Na razie emulsja jest barwoślepa; takie małe lenistwo; można pracować w dużo bardziej komfortowych warunkach.
Czułość też nie powala; ok 2 ISO. Nie mniej jednak emulsja daje radę ponieważ;
1. jest wolna od zadymienia.
2. ma przyzwoity kontrast i krycie – nawet za dobre dla współczesnych materiałów, ale sprawdzi się świetnie w technikach historycznych
3. na razie czułość i kontrast emulsji zostały uzyskane bez żadnych dodatków podnoszących te parametry; wręcz przeciwnie, w samym schemacie syntezy jest jeszcze mnóstwo potencjału dla podwyższenia czułości. Troszkę spadnie zapewne kontrast, ale ten z kolei będzie można bez trudu podbić chemicznymi dodatkami.
Kolejnym krokiem będzie lekka zmiana schematu syntezy by podnieść czułość. Jeśli i ta próba zakończy się powodzeniem, pozostanie tylko uczulenie spektralne emulsji i poprawa jej parametrów za pomocą dodatków chemicznych. Mam nadzieję, że uda się czułość doprowadzić w okolice 25, a może nawet 50 ISO przy zachowaniu odpowiedniego krycia.